…nie wiem

07 lipca 2024
Poranek w żrącym słońcu, leniwa pobudka i śniadanie w Muzeum Ziemi Otwockiej.
Na rondzie lampka rezerwy i powrót na stację benzynową. Czarna stara Toyota, co miała kiedyś lata swojej chwały stoi przy dystrybutorze. Kobieta o czarnych, pokręconych włosach, w kremowej sukience w brązowe kwiaty, szarpie się z wężem zakończonym zielonym pistoletem.
Kiedyś z siniakiem na udzie, chwaliła się tym. Dzisiaj ze wstydem w oczach unika.
Widać stres w jej chaotycznych ruchach. Otwieram drzwi skrzypiącego Opla, podchodzę do zamkniętej Toyoty i staram się domknąć zatyczkę wlewu paliwa.
Znów czuję jakby czas wepchnął mnie w listopadową, zalaną pod mostem noc. Nic od tamtego czasu nie zapomniałem. Mimo braku ostrości w oczach, tak wyraźnie wszystko do mnie dociera. Ruchy są proste, spojrzenia już nie.